Nelson Mandela powiedział, że nie boimy się naszych słabości. Te doskonale znamy i już właściwie nie potrafią nas nawet zaskoczyć. Właściwe już tak się do nich przyzwyczailiśmy, że nie wyobrażamy sobie życia bez nich (wyobraź sobie, jakby to było, gdyby w Tobie nie było przekonania, że życie jest trudne? ). To, czego naprawdę się boimy to naszej siły. Tego, co naprawdę potrafimy. Ale ponieważ się boimy, to w ramach alternatywy, marzymy.
Tworzymy wielopoziomowe obrazy szczęśliwego życia w naszej głowie. Choć bywają i tacy, co marzyć też się boją…
Co by jednak, nie mówić, marzenia to nie rzeczywistość. I samo przekonanie, że wystarczy tylko marzyć o tym, że oto pole pokrzyw na mojej działce zamieni się w pole róż jest stosunkowo naiwne i w dłuższej perspektywie frustrujące (tyle lat już marzę i nadal przybywa tylko pokrzyw!). Znacznie bardziej efektywnym sposobem jest znaleźć w sobie odwagę, aby wstać z fotela z wizją różanego ogrodu i wyrwać pierwszą pokrzywę. A potem drugą, trzecią, dziesiątą, setną….I to jest właśnie coaching. Ten moment, w którym postanawiasz wstać z fotela i podejmiesz decyzję, że dajesz sobie prawo, że zasługujesz, że warto….wtedy pokrzywy zmieniają się w róże.
Zacznijmy od początku.
Coraz to modniejszy coaching jest stosunkowo młodą formą samorozwoju. Jego początków możemy się doszukiwać w latach 30 tych XX wieku. Wówczas to Gorby napisał artykuł o studium przypadku, w którym doświadczeni pracownicy uczyli (coachowali) młodych pracowników w zakresie technik zwiększania swojej efektywności. Bigelow w 1938 roku pisał o metodach zwiększenia efektywności sprzedażowej, a Hayden w 1955 roku przekonywał, że zwiększenie produktywności wiąże się bezpośrednio ze zmianami behawioralnymi (procesy warunkowania oparte na treningach, np. asertywności) naszych pracowników. W latach 50tych XX w., Mold opisał metody coachingowe. Dziesięć lat później, Mahler prowadził badania na temat skuteczności i efektywności coachów1. I w taki oto sposób, coaching powoli wchodził w świat biznesu i nauki. Coaching bardzo szybko znalazł zastosowanie w sporcie. W 1974 r. Timothy Gallwey w książce ' The Inner game of tennis' uznał, że zadawanie pytań to jedna z najlepszych metod pomagania w osiąganiu celu przez sportowca. Pytania skłaniają do refleksji i wyciągania wniosków na bazie swojego własnego doświadczenia. Co by nie mówić, nie jest to wyjątkowe odkrycie, gdyż przecież już w starożytności, wielcy filozofowie działali w oparciu o zadawanie pytań. Wystarczy chociażby wspomnieć Sokratesa. Wracając, jednak do czasów bardziej współczesnych. Uczeń Gallweya, Sir John Withmore, przeniósł techniki swojego nauczyciela ze sportu do biznesu i to z dużym powodzeniem. Napisał nawet książkę 'Coaching for performance'. W 1992 r. Thomas Leonard, księgowy i analityk finansowy, założył organizację COACH UNIVERSITY. Kilka lat później, Sir John Whitmore i Angus McLeod utworzyli Coaching Foundation, która miała wspierać rozwój tej metody. W Polsce jest to branża, która stale się rozwija i profesjonalizuje.
Samo słowo coaching, co dość zabawne, wywodzi się od francuskiego coche i wiąże się z wynalezieniem w XVI wieku powozu w węgierskim miasteczku, którego woźnicę określano właśnie mianem coacha, a jego zajęcie coachingiem. Ta metafora pokazuje zdolność najszybszego i efektywnego przenoszenia człowieka z miejsca A do miejsca B (w XVI wieku coche był najszybszym istniejącym środkiem transportu).
Coaching bardzo szybko zadomowił się w biznesie. I drugiej połowie lat 90tych XX wieku zaczął także przemawiać do indywidulanych osób, które chciały być bardziej skuteczne w osiąganiu swoich osobistych celów. To dało początek life coachingowi, a później także coachingowi kariery i wielu innym odmianom.
Jak to się stało, że coaching tak bardzo wyróżnił się na tle znanych od lat terapii, doradztwa czy mentoringu?
Fenomen coachingu tkwi w jego odpowiedzi na wyzwania współczesnego świata, który każdego dnia staje się coraz bardziej złożony i multidyscyplinarny. Nawet jeśli jesteśmy specjalistami z jakieś bardzo konkretnej dziedziny, np. nantoechnologii, w codziennym życiu zawodowym, nie możemy się ograniczyć do tej wiedzy, ale potrzebujemy także innych ważnych informacji i umiejętności. Chociażby zdolności sprawnej komunikacji, znajomości języków obcych, czy oswajania się z nowoczesnymi technologiami. Innym słowy, żyjemy w czasach, w których uczymy się przez całe życie. I co więcej, bardzo często uczymy się rzeczy zupełnie nowych i w nowatorski sposób. To też naturalnym wydaje się być fakt, że i w dziedzinie rozwoju osobistego konieczne było powstanie multidyscyplinarnego narzędzia wspierania samorozwoju. I tutaj znalazł swoje miejsce coaching.
Jest to proces samodzielnego uczenia się i samopoznania. W tym tkwi jego siła i odpowiedź na złożoność naszej rzeczywistości. Uczestniczenie w tym procesie, pozwala klientowi (tzw. coachee) zobaczyć sposób w jaki on i tylko on poznaje świat. I co więcej, w dalszej kolejności, następuje proces transferu wiedzy w umiejętności. A to powoduje zmianę. Trwałą zmianę, której tak wiele osób przecież pragnie. Wreszcie, poznaję odpowiedź na najważniejsze pytania:
Następnie tę wiedzę, poprzez różnorodne ćwiczenia, wcielam w swoje życie i widzę rezultaty. W coachingu odkrywam mój mechanizm poznawczy. Innymi słowy, dowiaduję się w jaki sposób najefektywniej realizuję swoje cele.
To, co wyróżnia coaching od mentoringu czy doradztwa to fakt, że coachee sam odkrywa najważniejsze odpowiedzi. To nie jest relacja, w której klient przychodzi do coacha z problemem, a ten proponuje mu rozwiązanie. Absolutnie nie.
Coach…stawia pytania. Im mniej, w coachu przekonań, filmów, ocen, tym lepiej. Patrzy na swojego klienta jak na czystą kartę i pyta. Prowadzi swojego klienta do źródła jego własnych odpowiedzi. Bo przecież nie ma uniwersalnych rozwiązań dla każdego z nas. Każdy z nas jest wyjątkowy. I coaching tą wyjątkowość pomaga odkryć. To jednak wymaga decyzji i otwartością klienta na poznanie samego siebie (bo dla wielu jednak tkwienie w stanie obecnym jest dużo łatwiejsze).
Coach zatem ma mieć wiedzę o procesie uczenia się człowieka, a nie na temat branży, w której działa klient. Choć, oczywiście, niczym nagannym, moim zdaniem, jest wybranie coacha, który jest także ekspertem w dziedzinie, w której chcesz się rozwijać. To może nawet przynieść dodatkowe rezultaty.
Coaching czerpie z psychologii, zarządzania, nauk społecznych, a nawet medycyny. Spectrum metod i technik jest ogromne. Najważniejszym jednak narzędziem coachingu pozostają dobre pytania.
Najprościej rzecz ujmując, efektywny coaching prowokuje klienta do myślenia i działania. Sprawia, że wyznacza on kroki do celu, który chce zrealizować. I wreszcie, robi to z entuzjazmem, cieszy się z dokonanych zmian i kolejne potrafi już samodzielnie wprowadzać w swoje życie. Choć, oczywiście po drodze, klient może przechodzić wiele różnych etapów emocjonalnych. W rzeczy samej droga jest celem.
Coaching w odróżnieniu od terapii koncentruje się na szukaniu rozwiązań, a nie analizie problemu. Czasem więc bywa tak, że jeśli borykamy się z dysfunkcjami, które utrudniają nam życie, np. nerwica, depresja, stany lękowe, traumy to warto skorzystać z terapii. Są oczywiście coachowie, którzy potrafią skutecznie przeprowadzić Ciebie przez ten proces. jednak decyzja zawsze należy do klienta.
Coaching wyróżnia się też szybkością działania. Cały proces trwa od 4 do 10 sesji (każda około 60-90 minut). Ta droga samorozwoju czerpie wiele z zakresu teorii behawioralnych (wzmocnienie zachowań pożądanych) i kognitywnych (procesy uczenia się człowieka).
Cały proces transformacji obejmuje:
Efektem procesu transformacji jest skuteczne zmotywowanie się do osiągnięcia wyznaczonego celu lub odkrycie swojej życiowej misji.
1. Indywidualne podejście i wyjątkowość każdego procesu -
- pełna koncentracja na coachee i jego celach.
2. Regularność sesji - zapewnienie ciągłości procesu rozwoju.
3. Koncentracja na celu coachee - określenie mierzalnych efektów.
4. Bazowanie na potencjale klienta i możliwościach
- szukanie rozwiązań, a nie analiza problemu.
5. Elastyczność - akceptacja zmiany w życiu
i umiejętność traktowania jej jako zasobu.
6. Mierzalność procesu - coachee widzi swój postęp .
7. Określenie w czasie - proces coachingowy obejmuje zazwyczaj
około 4-10 sesji.
8. Trwałość rezultatów.
9. Kształtowanie postawy samodzielności coachee -
- klient sama odkrywa odpowiedzi, które ma w sobie.
10. Dobrowolność - proces coachingowy zawsze wymaga zgody klienta.
Infographic vector designed by Freepik
Jak odkryć swoją życiowe powołanie? Swoją życiową misję?. Proponuję ćwiczenie, do którego zainspirował mnie Adam Leipzig. Poniżej znajdziesz 5 pytań. Odpowiedź na nie, najlepiej pisemnie i zobacz co z tego dla Ciebie wyniknie. Ćwiczenie można wykonać z przyjacielem.
Wnioski zapisz na kartce. I jak, jesteś bliżej swojego powołania.
Odwołania:
1. S. Maynard: Personal and Professional Coaching: A Literature Review, Walden University, 1996.
2. Opracowanie własne na podstawie http://www.businessballs.com/coaching.htm