Oto w pewniej, całkiem sporej klatce mieszkał słoń...
Mieszkał w niej już bardzo długo. Tak długo, że nawet kiedy wreszcie ktoś otworzył drzwi klatki i zwierzę swobodnie mogło z niej wyjść, nawet o tym nie pomyślało. Co więcej, gdy ktoś przewiózł klatkę do północnej Afryki, gdzie inne słonie przechadzały się swobodnie, nasz bohater nie czuł potrzeby, aby podążać za nimi. Co prawda, stękał i jęczał w tej swojej klatce, ale tak się do tego przyzwyczaił, że uznał to za język dnia codziennego. Za standard z cyklu 'takie jest życie'. W Afryce, choć nadal w klatce, czuł się totalnie przerażony. Zapomniał, że kiedyś, dawno temu, żył na wolnej sawannie. Pewnego dnia, słonia zaczęto na siłę wypychać z klatki. Mocował się strasznie i za nic w świecie nie chciał jej opuścić. W końcu, słoń wrócił w klatce do zoo i tam dożył swoich dni.
Wielu z nas przypomina słonia z klatki.
Narzekamy, że ciasno, smutno i że 'nie tak przecież miało być', ale za nic w świecie z naszej klatki wyjść nie chcemy.
Przeraża nas myśl, że ktoś nas z niej może wypchnąć...'A co będzie jak mój beznadziejny szef mnie zwolni?', 'Co ja pocznę jak mój facet mnie opuści?'.
Czasami też, jeśli widzimy, że inne 'słonie' wyszły z klatki komentujemy bez skrupułów: 'Temu już kompletnie odbiło', 'Właśnie przez takich jak on, ta cywilizacja upada', 'Zobaczysz, jak szybciutko będzie do tej klatki wracał i przepraszał', 'Gdybym mieszkał w jego klatce to byłoby mi łatwiej coś zmienić'.
Zapominamy, że jesteśmy ludźmi. Człowiek to istota niesamowita. Może dzisiaj podjąć decyzję o zmianie. I nie chodzi o to, że konieczne jest przewrócenie całego swojego życia do góry nogami. Możesz wziąć mały fragment w swoje ręce i coś w nim zmienić.
My jednak, wolimy zostać w klatce. Bo w niej możemy oskarżać cały świat, że nam jest źle, że świat jest niesprawiedliwy i że gdyby pręty były złote byłoby inaczej (czyli jak?).
Jak długo zamierzasz oszukiwać samą/samego siebie, że nie masz wpływu na to, co przydarza Ci się w życiu?
Jeśli nie bierzesz odpowiedzialności za swoje życie, nie oczekuj, że efekty przypadną Ci do gustu. Po prostu, podjęłaś/podjąłeś decyzję, że pozwalasz czynnikom zewnętrznym zadecydować za siebie, nawet wtedy, kiedy masz ewidentnie wybór (ja osobiście uważam, że zawsze mamy wybór).
Jeśli jednak, chcesz wreszcie świadomie żyć, kochać, odczuwać i być, otwórz drzwi klatki, w której jesteś. Wyjdź na zewnątrz. Przecież zawsze możesz do niej wrócić. Choć, gwarantuję Ci, że jeśli zdobędziesz się na odwagę i wyjdziesz poza granice swoich własnych ograniczeń w umyśle, już nigdy nie będziesz chciał/a wrócić do klatki.
Wyznacz sobie jakiś konkretny kurs/cel. I dbaj o to, aby mieć go nieustannie w pamięci w swojej wędrówce. Zacznij żyć z poczuciem sensu. Spróbuj od czegoś niewielkiego.
Jeśli doskwiera Ci praca, dokładnie przemyśl: co Ci tak naprawdę doskwiera? Jak chcesz się czuć w wymarzonym miejscu pracy? Co to dla Ciebie w ogóle znaczy satysfakcjonująca praca? Zobacz to. Miejsce, czas, sposób pracy, otoczenie. Zobacz, co i jak robisz, co potrafisz i jak osiągasz efekty? Co chcesz czuć? Jak chcesz być odbierany/a? Poczuj to bardzo wyraźnie. Możesz taką wizualizację namalować, opisać i symbol przywiesić w widocznym miejscu. Będzie to twoja mapa.
Zrzuć trochę kilogramów (i nie mam tutaj na myśli twojej wagi). Nie bez przyczyny odwołałam się do metafory słonia na wstępie. Wielu z nas czuje się ociężałych od oczekiwań jakie stawiają nam bezustannie, szef, partner i my sami. Czujemy jednocześnie, że musielibyśmy dokonać tylu zmian, że nas to kompletnie paraliżuje. Dodatkowo towarzyszy nam ciągłe uczucie braku i niedostatku w naszym życiu. Cały sekret tkwi w stawaniu małych kroków.
Jak już obrałaś/obrałeś cel, wyznacz porty. Krok po kroku. Ustal co zrobisz dzisiaj, w tym tygodniu i miesiącu, aby przybliżać się do swojego celu. Tutaj właśnie wykonujesz najważniejszą pracę. W każdym kroku poznajesz siebie, zbierasz doświadczenie, weryfikujesz czy obrany kierunek Ci służy. Sam/a wiesz, jak trudno zrzucić 50 kg w ciągu tygodnia czy nawet miesiąca. Ale już jeden kilogram tygodniowo jest do zrobienia.
To może być przyjaciel, partner, rodzina, coach, terapeuta. Ty wybierasz. Każdy z nas ma chwile zwątpienia, czuje złość lub spada wiara we własne możliwości. To zupełnie naturalne. Ważne, aby obok nas był ktoś kto powie nam, że jest tak, jak ma być. Że zmierzasz w dobrym kierunku. Ktoś kto powie nam 'dobrze, że jesteś'. Po prostu bezinteresownie. Także ktoś, kto będzie nas pytał, czy wiesz dokąd zmierzasz? Po czym poznasz, że jesteś u celu? Jak zamierzasz świętować swój sukces?
Zamiast więc czekać na koniec roku i wymyślać na siłę postanowienia noworoczne, podejmij decyzję dzisiaj i podczas Sylwestra celebruj chwilę, a nie nakładaj sobie kolejnych oczekiwań wobec siebie.
Poniżej, kilka ważnych pytań. Takich na życie.
Spróbuj znaleźć odpowiedzi na te pytania, wyciągnij wnioski i przygotuj plan działania.
Jeżeli chcesz popracować ze mną nad wprowadzeniem zmiany do swojego życia, zapraszam Cię na indywidualne sesje coachingowe.
Szczegóły:
Terminy: indywidualnie ustalane, coaching on-line
Średnia długość procesu: 4-10 sesji
Czas trwania sesji - 60 minut
Koszt sesji coachingowej on-line - 200 zł
W coachingu efekty mogą być odczuwalne już po pierwszej sesji!