Logo BE-MASTER

Mobile menu

ŻYCIE PO STRESIE

Tytuł przewrotny, bo moim zdaniem nie ma życia po stresie. Stres jest częścią całego naszego ludzkiego istnienia. W rozsądnych ilościach potrafi zdziałać cuda. A jeśli mowa o cudach, w kontekście stresu, to grudzień pasuje do tego idealnie.

Nie mam zamiaru faszerować Cię dzisiaj (co nie znaczy, że nie zrobię tego w przyszłości), listą magicznych rozwiązań do szybkiego zastosowania na wypadek sytuacji stresowej (choć część metod jest naprawdę skuteczna). Mam zamiar otworzyć Cię na Twój własny, mały cud.

 

TROCHĘ Z INNEJ BECZKI

Generalnie nie lubię zimy (z białym puchem czy bez – nie ma znaczenia). Jednak lubię atmosferę grudnia. I nie mówię tu o zapchanych hipermarketach, atakach agresji na parkingach przed sklepami, konkurencji oświetleniowej na balkonach, rankingach kredytów na świąteczne prezenty i całej masie innych kwestii. Tak sobie pomyślałam, że w Świętach najfajniejsze jest oczekiwanie. To trochę jak z celami. W gruncie rzeczy to droga jest celem. I dalej myślę sobie, że od tego, jak oczekujesz na te Święta w dużej mierze zależy jakie one rzeczywiście są. Z celami jest podobnie.  

W ogóle, temat oczekiwania jest fascynujący, ale to innym razem. Dzisiaj o stresie. Bo co by nie mówić, widzę ile stresu ten grudzień w ludziach wyzwala.

Stres jest dobry, kiedy to my nim kierujemy, a nie on nami.

Napisano już o nim masę artykułów, książek i przeprowadzono setki dyskusji. Co dzień słyszymy o nowym, skutecznym rozwiązaniu tego, bądź, co bądź, problemu. Stresują się Ci co pracują i Ci co pracy nie mają. Stresują się studenci, którzy nie wiedzą co dalej zrobić ze swoim życiem. Stresują się rodzice i dzieci, a nawet nasz pies i kot.

Stresujemy się kiedy robimy nowe rzeczy, mamy wystąpić publicznie lub po prostu złożyć życzenia przy opłatku (to zadziwiające, jak trudno jest mówić istotne rzeczy ludziom, którzy są dla nas ważni). Są i tacy, co stresują się nawet kiedy mówią komuś dzień dobry.

 

WSZĘDZIE TEN STRES

A co by było, gdyby nie było w Tobie myśli o stresie? Jak byś zrobiła to, co właśnie zamierzasz zrobić gdyby w Tobie nie było krzty stresu?

Pomyśl, poczuj przez chwilę. Puść ten stres. Tak się go kurczowo trzymasz, że nie dostrzegasz, że sama zabrałaś mu wolność istnienia.

Nie potrafisz puścić? To pomyśl, jak w tej sytuacji zareagowała by osoba, która Twoim zdaniem robi to na luzie. Co by zrobiła?

Po prostu przestań się utożsamiać ze stresem. Bo tak się przyzwyczaiłaś, że traktujesz go jak część siebie i sama się blokujesz przed dokonaniem czegokolwiek inaczej.

Zobacz w swoim stresie nauczyciela. O czym jest ta lekcja? Czego warto się z niej nauczyć? Może żyjesz tak, jak nie chcesz? Może pod stresem jest przekonanie, że jesteś niewystraczająca?

 

CZYM KARMISZ SWÓJ STRES?

Brakiem akceptacji, miłości, czasu, radości, przyjemności?

To może wreszcie czas, aby zmienić karmę? Spróbuj przed Świętami. Może to dobry moment, aby każdego dnia do końca 2015 r. zmienić mentalną dietę?

Nie wiem, co sobie serwujesz codziennie, ale możesz na przykład dla odmiany, każdego dnia siebie docenić za jakieś drobiazgi, możesz codziennie mówić komuś miłe rzeczy, nawet kiedy jesteś wkurzona, możesz wspólnie zjeść kolację z bliskim Ci człowiekiem, możesz odważyć się w pracy i powiedzieć szefowi, że czas na awans lub po prostu mówić ludziom i sobie, co czujesz.

Wiesz jak trudno jest zmienić nawyki żywieniowe, a jednak jak chcesz to potrafisz. Z mentalną dietą jest podobnie. Trzeba trochę lub całkiem sporo determinacji i warto sobie ten cel gdzieś zapisać oraz mieć coś, co będzie Ci o nim przypominać, np. długopis, bransoletka, obrazek.

 

MENTALNA DIETA

Tak, jak wspomniałam na początku tego tekstu, nie mam zamiaru wypisać 20 metod na sytuacje stresowe, bo większość z nich znasz lub znajdziesz w Internecie. Więc po co?

Mogę Ci jedynie zaproponować pracę ze swoim stresem, która dobrze zrobiona daje bardzo trwałe rezultaty.

Po pierwsze,  zaprzyjaźnij się ze swoim wrogiem, zacznij go dobrze karmić. To sprawi, że go oswoisz.

Po drugie, traktuj go jak nauczyciela, który chce Cię czegoś nauczyć. Zainteresuj się tym.

Po trzecie, pozwól sobie na stres. Poczuj gdzie on w Tobie mieszka, zlokalizuj miejsca w ciele. Oddychaj do tego miejsca. Oddech oczyszcza i uspokaja.

I coś dla tych, którzy lubią prawdziwe wyzwania.

 

Są takie zgromadzenia, w których gdy ktoś Cię obrazi, zirytuje, wkurzy nie możesz tego od razu z siebie wyrzucić. Trzeba do końca wysłuchać tego, co ktoś mówi, krzyczy do Ciebie, a Ty możesz dopiero odpowiedzieć następnego dnia. I co więcej, masz też przemyśleć, czego ta sytuacja uczy Ciebie o sobie samym. Następnego dnia, spotkasz się z tym człowiekiem i możesz powiedzieć co leży Ci na sercu. Często okazuje się, że już nic. Czasem, powiesz co Cię tak naprawdę boli. Odkryjesz to przed sobą, a czasem wyrazisz swój żal, gniew, irytację.

 

Co za lekcja. Wyobrażasz sobie? Mąż na Ciebie nawrzeszczał, szef Cię ochrzanił, a Ty możesz się wypowiedzieć następnego dnia! Spróbuj. Co Ci szkodzi.

 

I na koniec, nic tak nie pomaga na stres jak cisza. Jak wsłuchanie się w siebie. Wykorzystaj przedświąteczny stres do własnej mentalnej diety. Niech stanie się cud. Twój własny cud.

 

napis - czym karmisz stres  

 

 

 

 

 

powrót