Każdy z nas rodzi się z wiarą w siebie. Z pierwszym oddechem nabiera pewności, że warto żyć. A potem oddech staje się płytszy i wiara w siebie słabnie…
W ostatnim poście pisałam o budzeniu wiary w siebie, budowaniu pewności siebie. Pisałam, że jeśli mamy z tym problem, bardzo często nie mamy pojęcia, co tak naprawdę pewność siebie dla nas znaczy. Pierwszym krokiem w stronę pewności jest więc uświadomienie sobie, po czym poznam, że wierzę w siebie? Co takiego będę robić i myśleć o sobie, świecie?
Dzisiaj, chcę Ci pokazać następny krok w tej drodze. Cegły, które pomogą tą wiarę w siebie zbudować.
WAŻNE
Każdy jest z nas inny. Nie ma jednej recepty na tzw. szczęście i także na budowanie pewności siebie. I w gruncie rzeczy to w rozwoju jest piękne. Mogę Ci jednak podsunąć pewien pomysł, który ja sama stosuję i który często polecam ludziom, z którymi pracuję nad poczuciem własnej wartości.
Często, choć nie zawsze, okazuje się, że ludzie którzy w siebie nie wierzą, są niepewni, kompletnie nie potrafią siebie za nic docenić. Żyją ciągle w przeszłości, gonią 'króliczka' – jak zdam egzamin to rodzice wreszcie mnie docenią, jak dostanę to zlecenie szef mnie zauważy – po czym, kiedy osiągają cel nie czują z niego żadnej satysfakcji, ledwie go dostrzegają, bo już jest następny cel, następna rzecz, którą muszą komuś udowodnić. Trwa to tak długo, aż wreszcie poczujesz totalne zmęczenie i bezsens tych zabiegów. I jednocześnie uświadomisz sobie, że nie potrafisz inaczej.
Pamiętajcie Alę, o której wspomniałam w poprzednim tekście (link)? Wróćmy do niej.
Ala, nie wierzy w siebie. Marzy się jej nowe stanowisko w firmie, ale jednocześnie twierdzi, że się do tego nie nadaje. Czemu? Bo nawet nikt jej nie pochwali, a przecież tyle robi.
No pięknie. Ala, ma taki pomysł na budowanie własnej pewności siebie: będę pracować ile tylko mogę i czekać, aż inni mnie docenią. Czasem nawet doceniają, ale też krytykują. Ale, jak już napisałam wyżej, Ala uzależniona jest od docenienia zewnętrznego i potrzebuje tego na tony.
Pytam zatem Alę: to za co można Cię docenić?
I co? I cisza.
……………….
……………….
Powtarzam pytanie: Za co można Cię docenić?
I ta odpowiedź: No, w sumie za nic. Nie robię nic specjalnego…
To czemu oczekujesz, że świat Cię doceni, jeśli Ty sama nie wierzysz w to, że można Cię za coś pochwalić?
Jak już sobie to uświadomisz to pytasz? No dobra, ale jak ja się mam sama docenić?
CZY JA COŚ POTRAFIĘ?
Zazwyczaj pytam: Maturę zdałaś? Prawo jazdy masz? Język obcy znasz? Kredyt spłacasz regularnie? 2 razy w tygodniu ćwiczysz? Regularnie spotykasz się z rodziną/znajomymi? Chodzisz na randki z mężem? Pomagasz dzieciom odrabiać lekcje? Uśmiechasz się do Pani w kasie? Wyrobiłaś się z raportem w robocie na czas? Przeczytałaś książkę? Pomalowałaś paznokcie? Zrobiłaś porządek w szafie? Zjadałaś porządne śniadanie? Wysłałaś CV do firmy marzeń? Zapisałaś się na kurs z excela? Powstrzymałaś się przed kłótnią z chłopakiem? Nie nawrzeszczałaś na syna, sąsiada, kierowcę? Super.
Mam pisać dalej?
Nie chodzi o to, aby w życiu się doceniać tylko za spektakularne osiągnięcia, ale przede wszystkim zbierać drobiazgi (to jest wbrew pozorom klucz do sukcesu). To są cegły Twojej wiary w siebie, Twojej pewności. Zbieraj je z uwagą, aż pewnego dnia zobaczysz, że zbudowałaś/zbudowałeś z tego całkiem solidny dom. Dom, którym jesteś Ty sama/sam.
Na dobry początek, pod koniec każdego dnia w zeszycie, kalendarzu narysuj trzy cegiełki i na każdej z nich napisz za co dzisiaj siebie doceniasz.
Zobaczysz, efekt Cię zaskoczy.
Przy okazji, zaczniesz żyć bardziej tu i teraz.
A to jest bezcenne.
***
Ps. Propozycja nie do odrzucenia. Znasz kogoś kogo warto docenić? Napisz w komentarzu pod postem i daj znać temu komuś. Do dzieła. Każdy z nas to lubi usłyszeć dobre słowo na swój temat.