NA SZCZĘŚCIE SĄ RELACJE.
Jakość Twojego życia w dużej mierze zależy od jakości Twoich relacji z ludźmi. Niby oczywiste, a jednak warto sobie o tym przypomnieć. Zwłaszcza, że potwierdza to także nauka.
Być może słyszeliście o przedsięwzięciu zrealizowanym przez pielęgniarkę Bronnie Ware z Australii. Pytała ona umierających ludzi o to, czego najbardziej żałują w swoim życiu. Innymi słowy, co by zrobili inaczej, gdyby mogli jeszcze raz przeżyć swój czas na Ziemi? I co ciekawe, nikt z nich nie wspominał, że przede wszystkim zadbałby o swój plan finansowy już od najmłodszych lat czy image w mediach. Nikomu nie przyszedł do głowy pomysł uczenia się od dziecka lepszej organizacji pracy czy nawet bycie fit. Okazuje się, że do szczęścia nie potrzeba nam niezliczonych bodźców i intensywności, coraz to bardziej wyszukanych doznań, ale budowanie jakości życia zależnej od nas. Zresztą przeczytajcie lub przypomnijcie sobie sami.
Większość tych spraw, jeśli nie wszystkie, nie zależy w największym stopniu od czynników materialnych. Jest zależna…od nas samych. A zatem, jeśli ciągle spełniasz oczekiwania i marzenia innych, wiecznie czujesz się zmęczona, masz masę nadgodzin w pracy, a dla pochwały szefa lub współpracownika poświecisz swoje zajęcia taneczne po raz szósty. Jeśli powiedzenie komuś komplementu, dobrego słowa, wyrażenie miłość, złości i smutku paraliżuje wszystkie Twoje organy, a przez to unikasz kontaktu z ludźmi ('znowu się uśmiechać albo spełniać czyjeś zachcianki'). W końcu jeśli sama się za siebie nie weźmiesz, to przykro mi, ale szczęście w życiu przejdzie Ci koło nosa. Właściwie już przechodzi. I co by nie mówić, nie pomoże Ci nawet wygrana w totka. Przyniesie może chwilową uciechę, ale pomyśl ile wówczas oczekiwań innych ludzi dostrzeżesz…
Bardzo pomocne mogą być wyniki kolejnych, swoją drogą niesamowitych, badań prowadzonych przez doktora z Harvardu, Roberta Waldingera1. Wraz ze swoim zespołem, przez 75 lat badał 724 mężczyzn (60 osób nadal żyje), uważnie śledząc ich życie prywatne i zawodowe. Celem była analiza czynników powodujących poczucie szczęścia i pustki w naszym życiu.
Badania rozpoczęły się w 1938 roku i objęły dwie grupy mężczyzn: (1) ówczesnych studentów na Harvardzie i (2) chłopców z biednych rodzin w Bostonie. Ciekawostką jest fakt, że jedna z badanych osób została prezydentem Stanów Zjednoczonych. Inni zostali prawnikami, lekarzami, murarzami, żołnierzami. Część wpadła w alkoholizm lub schizofrenię.
Ponad 70 lat badań udowodniło, że każdy z nas bez względu na zasobność portfela czy liczbę znajomych na Facebooku, może czuć się naprawdę szczęśliwy. Bo podobnie, jak w badaniach B. Ware okazało się, że najważniejsze rzeczy są za darmo.
Według dr R. Waldingera właściwie tylko trzy czynniki:
PO PIERWSZE,
Jesteśmy istotami społecznymi i niezbędnym czynnikiem, który potęguje nasze poczucie szczęścia są ludzie. Przedawkowana samotność może być dla nas zabójcza. Powoduje spadek koncentracji, radości życia i poczucia sensu. Widać to zwłaszcza w przypadku wielu osób starszych, które w wyniku braku możliwości rozmowy i zbyt długiego przebywania w pojedynkę stają się zgorzkniałe lub sprawiają wrażenie jakby życie uchodziło z nich z minuty na minutę. Oczywiście nie oznacza to, że przez cały czas musimy być otoczeni ludźmi i wiecznie mówić. Cisza w naszym 'przebodźcowanym' świecie jest niczym lekarstwo ratujące życie. Jednak pełnia jest wtedy, gdy równoważymy ją z przebywaniem wśród ludzi. To szczególnie ważne w świecie nowoczesnych technologii i poszerzającej się alienacji. Warto wyjść z domu i rozmawiać z ludźmi. A czasem, nawet nie trzeba wychodzić z domu, tylko otworzyć drzwi do drugiego pokoju.
PO DRUGIE,
Nie myśl sobie, że jeśli masz setki znajomych na portalach społecznościowych lub setki wielbicieli to jesteś na ścieżce wiodącej wprost do wiecznej szczęśliwości. Nic bardziej mylnego. Jakość życia nie ma nic wspólnego z ilością. Liczy się tylko jakość. Wszelkie konflikty, niedomówienia, powierzchowne dyskusje, interesowność, brak cierpliwości ograbiają nasze ludzie kontakty ze swojej głębi, która jest dla nas ożywcza i pozwala nam wzrastać. Zatem proste, im więcej wzmacniających, głębokich, szczerych relacji mamy w naszym życiu, tym poczucie naszego zadowolenia z niego i siebie wzrasta. I tutaj też może tkwić siła coachingu, mentoringu, terapii czy szkoleń. Wysłuchamy człowiek zaczyna w siebie wierzyć. Można sobie to zafundować we własnym domu. Za darmo :)
PO TRZECIE,
Nasza pamięć, wspomnienia, życie jest proporcjonalnie dłuższe i lepsze jakościowe w odniesieniu do poziomu w jakim możemy liczyć na wsparcie i troskę naszego partnera. I co ważne, okazuje się, że nasze związki nie muszą być idealne. W badaniach, poziom zadowolenia z życia wyżej oceniały pary, w których, choć partnerzy częściej lub rzadziej się ze sobą sprzeczali, kłócili, to jednak zawsze mogli na siebie liczyć w różnych życiowych sytuacjach. To dało im siłę przetrwania i trwałość. Znacznie gorsza okazała się być cicha obojętność. I dla związku i dla osób go tworzących.
I CO Z TEGO WYNIKA DLA NAS?
Lubimy szybkie rozwiązania, aplikacje. Żyjemy w czasach fast. Jednak tempo naszej epoki nie wpływa na zmianę jakościową pojmowania sensu życia. Ten od zarania dziejów, pozostaje stały. Drugi człowiek jest dla nas ważny i daje pole do ujawnienia naszego piękna. Mówiąc krótko, szczery kontakt z nim wpływa na podniesienie jakości naszego życia.
A zatem. Stań się na chwilę OFFLINE i idź szczerze z kimś pogadać. Tak tworzysz imperium szczęścia.